Wiem, wiem, zaniedbuję trochę ten blog, ale z ręką na sercu zapewniam, że nie wynika to z mojego lenistwa. Powodem takiego stanu rzeczy, jest chroniczny brak czasu. Znalazłem czas na świętowanie Dnia Kota z moimi futrzakami, ale już sił nie stało na wzmiankę o samym święcie.
Dzień Kota w domu kotów, psów i żółwia na doczepkę, był pełen wrażeń, smakołyków, nie kończącej się zabawy i wielkiej miłości. Przypomnę tylko, że każdy dzień powinien być świętem dla naszych zwierzaków. Bowiem na miłość zasługują one każdego dnia, bez względu na kalendarium. Wszystkiego najlepszego!
Pies i Kot, Kot i Pies. To o nich i dla nich. Za to, że są, kochają, czekają...i uczą jak być człowiekiem.
Straszonko
Wojtuś |
Wojtuś jak widać jest miłośnikiem filmów grozy. Potem lubi wcielać się w postaci z tych filmów, i całkiem nieźle mu to wychodzi. Zastanawiam się nad ograniczeniem mu dostępu do telewizora, ewentualnie nad zmianą gatunku filmowego dla niego.
Jednak obaj pozostaniemy przy horrorach, jakoś nie wyobrażam sobie Wojtusia odgrywającego tkliwego amanta, czy bezwzględnego, seryjnego zabójcy...
Matka z synem
Matka z synem, co prawda adoptowanym, ale jednak. Daisy to matka idealna, którą cechuje opiekuńczość, oddanie i miłość. Wojtuś od oseska znajduje się pod jej opieką i ochroną. Takie sytuacje jak te na zdjęciach, są codziennością. Zawsze razem w bezgranicznym zaufaniu.
Jak oduczyć psa niszczenia przedmiotów?
Kama ze swoją kochaną kaczuszką |
Wychodząc z domu, często zostawiamy psa samego. Ten na skutek niezadowolenia dokonuje aktu zemsty, niszcząc wszelkiego rodzaju przedmioty. Przedstawię wypróbowany sposób na oduczenie psa takich zachowań
Moja miłość - moje przekleństwo
Moja miłość do zwierząt jest równocześnie moim przekleństwem. Gdybym ich nie kochał, nie czułbym bólu kiedy chorują, są maltretowane, czy odchodzą. Pożegnałem ich już o wiele za dużo, zawsze bardzo cierpiąc po ich stracie. W przydomowym ogrodzie, w specjalnie wydzielonym miejscu jest grób, do którego wszystkie je składam. Obłożony polnymi kamieniami i obsadzony kwiatami, jest miejscem pamięci i hołdu dla przyjaciół. Tylko w zeszłym roku przez tęczowy most przeszły moje dwa koty. W tym roku umarł jeden z moich żółwi. Nawet teraz wilgotnieją mi oczy. Nikt tak przecież jak zwierzęta nie uczy nas, jak być ludźmi.
W odwiedzinach u gekona
Chyba jestem szajbnięty, ale nie dbam o to. Zresztą myślcie co chcecie, ale przejechałem kawał miasta żeby zobaczyć co tam u uratowanego prze zemnie gekona. Otóż ma się dobrze, mieszka w ekstra terrarium, ma cieplutko i dostał apetytu. Powoli przyzwyczaja się do nowego miejsca i zdobywa pozycję VIP-a. Właściciel sklepu buduje pozytywne relacje z klientami, opowiadając im jego (krótką), ale jakże niespotykaną historię. Następnym razem odwiedzę go wiosną, obowiązkowo z pysznymi robalami. W końcu jestem jego chrzestnym.
Jaszczureczka w markecie
Dzisiaj po raz kolejny uratowałem życie zwierzęciu, a w zasadzie zwierzątku. Trudno w to uwierzyć, ale w jednym z wrocławskich marketów natknąłem się na małą, wystraszoną jaszczurkę. Sparaliżowana strachem, prawie nieruchomo tkwiła między paletą z towarem a ścianą. Delikatnie wziąłem ją w dłoń i pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy była taka, że zabiorę maleństwo do domu. Ale druga myśl była taka, że nie za bardzo mam warunki do jej hodowania. Ostatecznie zaniosłem ją do znajdującego się w centrum handlowym sklepu zoologicznego, gdzie dostałem zapewnienie o opiece nad nią. Ale najciekawsze jest to, że ta mała niepozorna jaszczureczka, okazała się egzotycznym... gekonem! Zarówno właściciel sklepu i ja byliśmy tym faktem mocno zaskoczeni, snując domysły skąd mogła się tutaj wziąć. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Młody gekon dostał wspaniałe lokum z delikatnym piaseczkiem, miseczkę z wodą, a nawet znalazło się parę pysznych robaczków dla niego. Mi w zaszczycie przypadła rola ojca chrzestnego i poczucie, że zrobiłem coś ważnego - uratowałem następnego zwierzaka!
Mecz meczem, ale kociaki najważniejsze
Żeby nie było wątpliwości - lubię piłkę nożną, ale kocham moje kociaki! Tego wieczoru, wybór był więc oczywisty...
W przeciwieństwie do reprezentacji Polski, moje zwierzaki nie zawiodły. Kiedy zorientowałem się, że nasi piłkarze grają jak by chcieli a nie mogli, oddałem się wspólnej zabawie z moimi kotami. Wierzcie mi, emocji i radości z zabawy było o wiele więcej, niż z oglądania meczu Polska - Mołdawia. Teraz kiedy śpią, zerkam na nie i patrzę jak spokojnie oddychają. Dobrze, że je mam...
W przeciwieństwie do reprezentacji Polski, moje zwierzaki nie zawiodły. Kiedy zorientowałem się, że nasi piłkarze grają jak by chcieli a nie mogli, oddałem się wspólnej zabawie z moimi kotami. Wierzcie mi, emocji i radości z zabawy było o wiele więcej, niż z oglądania meczu Polska - Mołdawia. Teraz kiedy śpią, zerkam na nie i patrzę jak spokojnie oddychają. Dobrze, że je mam...
Kto wychował Wojtusia, czyli wzorowa matka
Daisy została zabrana ze schroniska. Jej główną cechą charakteru jest matkowanie. Jako, że została zabrana ze schroniska, oddaje swą miłość innym po stokroć. Najchętniej usynowiłaby wszystko co się rusza. Jest nadzwyczaj opiekuńcza i troskliwa. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że wykarmiła i wychowała kota Wojtka, którego ktoś maleńkiego podrzucił mi do domu. Cały czas nierozłączni. Dla niej Wojtuś jest jej dzieckiem, dla Wojtusia ona jest jego mamą.
Głaskaniu nie ma końca
Wracam do domu i już od progu całe stadko czeka żeby mnie przywitać. To zawsze jest bardzo miłe i poprawia mi humor. Psy i koty, koty i psy. Kolejność przypadkowa, ale zawsze wszystkie w komplecie. Głaskaniu, przytulaniu i tarmoszeniu nie ma końca. Oczywiście nie zapominam o żółwiu, jego też trzeba musnąć po głowie.
Kleofas |
Zuzia |
Daisy |
Niunia |
Wojtuś |
Zwierzaki, czyli miłość bez granic
W tym krótkim filmiku, główną i jedyną rolę zagrała moja kicia Niunia, najmłodsze zwierzątko ze stadka. Niunia uwielbia się bawić moimi roboczymi rękawicami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)